Opublikowano

❤️ Możesz być, kim chcesz … czy aby na pewno?

Z radością obserwujemy na Insta filmiki, w których dzieci ubrane w peleryny superbohaterów wykrzykują: „Mogę być, kim chcę!”. Ale czy rzeczywiście? Czy ten slogan to inspirujący fundament dziecięcej edukacji, czy raczej wyrok w zawieszeniu, który czasem ciężko udźwignąć?

Marzenia napędzają świat

Zacznijmy od pozytywów. Tak, to zdanie rozpala wyobraźnię. Możesz być astronautą? Oczywiście! Projektantem mody? Bez problemu! Prezydentem? Dlaczego nie? Idea, że wszystko jest możliwe, wspiera rozwój kreatywności i daje dzieciom przestrzeń do eksplorowania różnych zainteresowań. Wyposaża je w narzędzie do pokonywania własnych ograniczeń i odwagi, by rzucać wyzwanie światu.

Rodzice, karmiący swoje pociechy przekonaniem, że nie ma dla nich rzeczy niemożliwych, mogą z dumą obserwować, jak maluchy podejmują odważne decyzje. Dzieci uczą się, że porażka to nie koniec drogi, lecz kolejny etap nauki. Brzmi idealnie? Złożymy wam gratulacje, jeśli to się sprawdzi…

Witajcie w realnym świecie

No dobrze, ale spójrzmy na drugą stronę medalu. Czy na pewno każde dziecko może być, kim chce? Chłodna statystyka nie jest tak wyrozumiała. Nie każdy może zostać astronautą – mamy przecież ograniczoną liczbę miejsc w NASA. Co więcej, do tego potrzeba odpowiednich predyspozycji, zdolności, zdrowia, dużo, dużo szczęścia i pierdyliard dolarów na studia w bostońskiej MIT.

Może czasem lepiej powiedzieć dziecku: „Nie, nie każdym można być, ale warto znaleźć swoje miejsce”? Wydaje się to brutalne, ale może oszczędzi rozczarowań. Jeśli mały Janek zechce kiedyś być baletnicą, a natura obdarzyła go sylwetką Pudzianowskiego, to co wtedy? Może zamiast mamić go hasłami, warto wspólnie odkryć, co rzeczywiście jest w jego zasięgu?

Więc kto ma rację?

Nie mam dla was prostej odpowiedzi. Żaden z tych poglądów nie jest jednoznacznie zły ani dobry. Hasło „możesz być, kim chcesz” to miecz obosieczny. Daje skrzydła, ale może też doprowadzić do bolesnych zderzeń z rzeczywistością. Kluczem wydaje się być równowaga. Zamiast serwować dzieciom naiwną wizję świata, może warto pokazać im, że świat jest skomplikowany, ale jednocześnie pełen możliwości?

Marzenia są ważne, ale tak samo ważne jest przygotowanie dziecka na rzeczywistość, w której nie zawsze wszystko się udaje. Czasem zamiast rozdmuchiwać balonik oczekiwań, lepiej nauczyć dziecko, że gdy balonik pęknie, wcale nie oznacza to końca zabawy.

Rodzice, co wy na to? Jesteście gotowi przestać udawać, że świat to jakiś Disneyland i zacząć wychowywać dzieci po prostu, na ludzi, którzy znajdą swoje miejsce w rzeczywistości – nawet jeśli ta rzeczywistość będzie miała mniej brokatu a więcej pyłu?