Opublikowano

„Chłopiec, który zniknął”

„Chłopiec, który zniknął”
autorka – Ewa Dahlig
ilustracje – Marta Dahlig
wydawnictwo – TUMILU
wiek 4-9 lat

Niektóre dzieci znikają po cichu. Nie chowają się pod stołem. Nie uciekają z domu. Po prostu przestają mówić, co czują. Przestają być sobą…

Książkę dostałam od Wydawnictwa Tumilu, honorarium, jak zawsze, trafiło w dobre ręce…

Znikają kawałek po kawałku, bo bardzo chcą być lubiane. Bo wierzą, że jeśli będą miłe, ciche i zgodne, to wystarczy. Że wtedy nikt ich nie zostawi. Tak znika chłopiec z tej książki. To znikanie nie boli na zewnątrz, ale w środku zostawia pustkę, której nikt nie widzi.

książkę kupisz tu:

Sen, który wszystko zmienia

Pewnej nocy chłopiec trafia do krainy snu. I tam… zaczyna słyszeć. Siebie. Swój głos. Swoje pragnienia. Zaczyna rozumieć, że ma prawo być sobą. I że to, właśnie to, jest największą odwagą.

Wiersz, który trafia w samo serce

Ewa Dahlig napisała tę historię wierszem. Nie szorstkim, nie trudnym. Tylko takim, który łagodnie dotyka najgłębszych miejsc. Takim, który się nie narzuca, ale zostaje. Każdy wers niesie ze sobą coś, co porusza i dziecko i dorosłego.

Świat, w który można wejść

Ilustracje Marty Dahlig to nie są po prostu obrazki. To krajobrazy emocji. To świat, w który można wejść. I zostać na dłużej, na zawsze… Senne, symboliczne, czułe, idealnie uzupełniają opowieść, w której więcej dzieje się w środku niż na zewnątrz.

Książka, która zostaje w duszy

„Chłopiec, który zniknął” to książka o tym, czego często nie umiemy nazwać. O potrzebie akceptacji. O samotności, która przychodzi, gdy udajemy kogoś, kim nie jesteśmy. I o miłości, która wraca, gdy odnajdujemy siebie. To książka dla dzieci, które próbują się dopasować. I dla rodziców, którzy chcą im powiedzieć:

„Jesteś wystarczający, dokładnie taki, jaki jesteś, zawsze bądź sobą.”

To książka wyjątkowa. To mój patronat. To książka, którą się czuje.

Można ją nie tylko przeczytać, ale i usłyszeć jako audiobook na stronie wydawnictwa (z moim głosem!)

A do 26 maja z kodem TRZYKROPKI – 20% na wszystko.

Dlaczego warto sięgnąć po tę książkę?

🌫️ Bo mówi o znikaniu, które może i nie wygląda dramatycznie, ale dzieje się obok nas.

🌙 Bo kraina snu staje się tu przestrzenią do odnalezienia siebie.

🎨 Bo ilustracje Marty Dahlig tworzą świat tak piękny, że nie chce się z niego wychodzić.

💬 Bo Ewa Dahlig pisze wierszem, który nie potrzebuje wielu słów, by poruszyć wszystko.

💛 Bo to książka, która zostaje w duszy, cicha, prawdziwa, potrzebna.

Opublikowano

„Tajemnice Lady Berty. Sprawa pociętych kapeluszy”

„Tajemnice Lady Berty. Sprawa pociętych kapeluszy”
autor – Brian Freschi
tłumaczenie – Natalia Mędrak-Ruda
ilustracje – Elena Triolo
wydawnictwo – TO.TAMTO
wiek 6–9 lat

Rodzice, błagam… nie róbcie tego. Nie dawajcie tej książki dzieciom, jeśli marzycie o cichym „mamo, poczytasz mi bajkę?”, o wieczornym ziewaniu pod kocykiem i spokojnym sylabizowaniu. Jeśli pragniecie nudy w najlepszym, uspokajającym tego słowa znaczeniu, omińcie „Lady Bertę” szerokim łukiem.

Książkę dostałam od Wydawnictwa To.tamto, honorarium wydałam na kapelusz z alarmem antycięciowym.

Lady Berta, dziewięcioletnia detektywka z dobrego domu, z rozwianą grzywką i kotem detektywem u boku, nie bierze jeńców. Zamiast popołudniowych herbatek z ciotką wybiera ślady, zagadki i bandę równie dziarskich przyjaciół. Wiktoriański Londyn staje się ich planszą do gry, a przeciwnikiem… ktoś, kto ma wyjątkowo osobliwą relację z kapeluszami. Wszystkie pocięte. Wszystkie w tajemniczych okolicznościach.

książkę kupisz tu:

To nie jest książka „łatwa”. To książka genialna.

Dla początkujących czytelników, którzy nie chcą czytać „czegoś łatwego”. Chcą akcji. Chcą humoru. Chcą bohaterów, z którymi można by kraść konie. I dostają to wszystko, a nawet więcej, komiksowe elementy, ilustracje z humorem, tempo, od którego czerwienią się policzki.

Cicho sza… więcej nie zdradzę.

Bo ta historia sama się odkrywa, rozdział po rozdziale. I nagle, ku zdumieniu rodziców, dzieci zaczynają czytać… same. Z wypiekami na twarzy i okrzykiem: „Jeszcze jeden rozdział!”. A Lady Berta? Trochę jak mini Sherlock Holmes, trochę jak Pippi. Bezkompromisowa, zdeterminowana, z tupetem.

Uwaga na skutki uboczne.

Wasze dziecko może założyć agencję detektywistyczną w pokoju. I pociąć wasz kapelusz. Dla dobra śledztwa, oczywiście. Przede wszystkim jednak może zakochać się w czytaniu.

Dlaczego warto sięgnąć po tę książkę?

🕵️ Bo dzieci nie tylko czytają, ale prowadzą śledztwo z pełnym zaangażowaniem.

🎩 Bo wciąga, bawi i zmienia salon w miejsce zbrodni.

📚 Bo to książka, przy której litery przestają być straszne, a zaczynają być przygodą.

😸 Bo kot detektyw to absolutny hit.

🌫️ Bo mglisty Londyn, czarny humor i świetne ilustracje to przepis na serię, która może stać się ulubioną.

Gotowi na sprawę pociętych kapeluszy? Berta już tropi.

Opublikowano

„To jakiś kosmos! Przygodonauci i Układ Słoneczny”

„To jakiś kosmos. Przygodonauci i Układ Słoneczny”
autor – Kuba Hajkuś
ilustracje – Wiktoria Sabina Rożko
wydawnictwo – CZYTALISEK
wiek 7–11 lat

Nie każdy dzień zaczyna się od wizyty chłopaka z Marsa. Ale kiedy już się zacznie, lepiej zapiąć pasy.

Książkę dostałam od Wydawnictwa CzytaLisek, honorarium wystarczyło na bilet w jedną stronę na Marsa, więc jeśli to czytacie, wyślijcie sondę ratunkową…

Dziesięcioletni Adam wcale się nie spodziewał, że zwykły piątek zamieni się w międzyplanetarną wyprawę. Wszystko za sprawą Karola Plutonowskiego, kolegi z przyszłości, mieszkańca Marsa i świetnego pilota kosmicznego. Karol zabiera Adama na wycieczkę po całym Układzie Słonecznym, a my lecimy razem z nimi.

książkę kupisz tu:

Co świeci, co krąży, co wiruje

Zatrzymujemy się na każdej planecie. Przeskakujemy przez pytania, które dzieci zadają na okrągło: „co świeci?”, „co krąży?”, „co wiruje?”, „gdzie da się wylądować, a gdzie lepiej nie próbować?”. Tu jest wszystko. I jeszcze trochę. Bo to nie tylko opowieść, to przygodowa rakieta, która niepostrzeżenie zostawia w głowie całe mnóstwo wiedzy. Zanim dziecko się zorientuje, już wie więcej, niż myślało.

Efekt „o jaaa…!”

Między rozdziałami czekają eksperymenty i ciekawostki. Proste, do zrobienia w domu, bez specjalistycznego sprzętu, a jednak pełne efektu „o jaaa…!”. I właśnie dzięki nim książka „To jakiś kosmos” nie kończy się na ostatniej stronie. Ona dopiero wtedy się zaczyna.

Nie nauczyciel, lecz pasjonat

Kuba Hajkuś pisze z pasją, która wciąga. Nie infantylizuje, nie tłumaczy jak nauczyciel, opowiada jak ktoś, kto naprawdę kocha temat. Dzieciaki to czują. A kiedy raz wystartują w tę podróż, będą chciały więcej: więcej planet, więcej wiedzy, więcej Karola i Adama.

Dobra książka popularnonaukowa to nie wykład, to przygoda

I ta przygoda jest naprawdę kosmiczna. Sprawdzi się dla dzieci, które fascynuje kosmos, od rakiet i planet po życie na Marsie i tajemnice wszechświata. Ale też dla tych, które po prostu lubią przygody z nutą science fiction i chcą dowiedzieć się czegoś więcej, bez nudnych wykładów.

A teraz, drodzy rodzice… kto zna więcej księżyców Saturna: wy czy wasze dzieci?

Dlaczego warto sięgnąć po tę książkę?

🚀 Bo zwykły piątek zamienia w międzyplanetarną wyprawę

🌍 Bo odpowiada na pytania, które dzieci zadają na okrągło

🔬 Bo zawiera eksperymenty, które wywołują efekt „o jaaa…!”

🪐 Bo wiedza z niej wchodzi do głowy niepostrzeżenie

👨‍🚀 Bo pasja autora działa lepiej niż odrzutowiec

Opublikowano

„Pola w górach”

„Pola w górach”
autorka – Gabriela Rzepecka-Weiß
ilustracje – Magdalena Kozieł-Nowak
wydawnictwo – DWUKROPEK
wiek 4–8 lat

Czasem łapiemy się na tym, że uczymy dzieci pisać, liczyć do dziesięciu i mówić „dziękuję”, ale zupełnie zapominamy, że są rzeczy ważniejsze od literek i cyfr, takie, które mogą naprawdę uratować życie. I to niekoniecznie w skrajnych sytuacjach. Czasem wystarczy chwila nieuwagi na górskim szlaku i jedna decyzja podjęta bez zastanowienia. A przecież dzieci nie rodzą się z instynktem samozachowawczym, one się go uczą.

Książkę dostałam od Wydawnictwa Dwukropek, otrzymane honorarium dorzucam do skarbonki na prom, fjordy i nieskończone „daleko jeszcze?”…

Książki Gabrieli Rzepeckiej-Weiß są w tym nauczaniu nieocenione. I to nie w teorii, tylko w „najpraktyczniejszej z praktyk”. „Pola w górach” to już piąta część tej znakomitej serii, każda z nich opowiada o zasadach bezpieczeństwa w innych sytuacjach: na rowerze, nad morzem, na ulicy, w lesie i właśnie teraz w górach.

książkę kupisz tu:

Osiem zasad i jedna Pola

Ale nie myślcie, że to jakaś dydaktyczna opowiastka. Pola rozrabia, przeżywa, gubi się i znajduje. Ma prawdziwych rodziców (czasem zmęczonych i zdezorientowanych), prawdziwe emocje i… bardzo konkretne zasady. Osiem, dokładnie. O tym, że to żaden wstyd zawrócić z trasy, żeby zawsze mieć ze sobą mapę i koniecznie sprawdzić pogodę…

Bezpieczeństwo nie z podręcznika, tylko z prawdziwego życia

To historia, w której bezpieczeństwo nie jest suchym rozdziałem z podręcznika, tylko naturalną częścią dziecięcego świata. Tekst płynie jak rozmowa, nie moralizuje, tylko zaprasza do wspólnego przeżywania. A może nawet zasiewa to ziarenko, które potem kiełkuje w głowie dziecka: hej, warto wiedzieć, co robić.

Ilustracje z humorem i prawdą

Ilustracje pełne są ruchu, życia i detali, które przyciągają oko, czasem trochę śmieszne, czasem bardzo prawdziwe. Współgrają z tekstem, wspierają go, nadają rytm i emocje. To nie tylko obrazki, to przewodnik po emocjach, sytuacjach i decyzjach, które dzieci mogą spotkać na własnej drodze.

Dla dzieci i dla nas, dorosłych

I jeszcze jedno. To nie jest książka tylko dla dzieci. Rodzice też łapią się czasem na tym, że nie wiedzą, czy można zejść z trasy, czy wziąć ze sobą psa, czy da się przewidzieć zmianę pogody. Ta książka przypomina, że wiedza to nie panika, tylko spokój. A bezpieczeństwo to nie straszenie, tylko miłość, taka mądra, troskliwa i odpowiedzialna.

Dlaczego warto sięgnąć po tę książkę?

📖 Bo tekst płynie jak rozmowa, lekko, prawdziwie i z szacunkiem dla dziecka

🎒 Bo Pola to bohaterka z emocjami, popełniająca błędy, taka jak nasze dzieci

🖼️ Bo ilustracje nie tylko bawią, ale też uczą i wspierają opowieść

💬 Bo dzieci i dorośli uczą się tu razem, bez wstydu, bez stresu, z miłością

Uwielbiam tę serię i gorąco wam ją polecam. A jak dobrze poszukacie, to na profilu znajdziecie Dobranockę z pierwszą częścią, czyli „Gdy Pola się zgubi”.

Opublikowano

„Toto. Kotka ninja i wielka ucieczka węża”

„Toto. Kotka ninja i wielka ucieczka węża”
autor – Dermot O’Leary
tłumaczenie – Anna Klingofer-Szostakowska
ilustracje – Nick East
wydawnictwo – WILGA
wiek 6–9 lat

Zawsze podejrzewałam, że moje koty mają drugie życie. Nie metaforycznie. Dosłownie. W dzień leżą jak rozlazłe naleśniki. W nocy… znikają. A jak wracają, mają ten wzrok: „nie pytaj”… Kiedy więc nadarzyła się okazja, nie zastanawiając się ani chwili, ruszyłam za nimi. Małe przebranie… dla niepoznaki. Bo przecież każdy wie, że kocia misja wymaga powagi, herbaty na rozgrzewkę i kieszeni na przysmaki.

Książkę dostałam od Wydawnictwa Wilga, honorarium przejęły one, podobno w nagrodę… za milczenie.

Wtedy wpadła mi w ręce „Toto. Kotka ninja i wielka ucieczka węża”. Przypadek? Nie sądzę. Bo ta historia to nie głaskanie futerka. To sensacja. Akcja. Pościgi. I bohaterka, której nie da się nie kochać, czarna kotka, prawie niewidoma, ale zmysły wyostrzone jak brzytwa i charakter większy niż cały Londyn, który zresztą właśnie przemierza.

książkę kupisz tu:

Misja – Londyn. Cel – Prawda.

Zaczyna się od zniknięcia węża z zoo. Groźnego? No… tak wszyscy mówią. Ale z czasem okazuje się, że w tej historii nie wszystko jest takie, jak się wydaje. Są ślady, które prowadzą w zaskakującą stronę. Są podejrzane rozmowy. I jedno bardzo nietypowe, jakby… romantyczne… Ale ciii. To trzeba odkryć.

Detektywi z wąsami ruszają do akcji.

Toto razem z bratem Sreberkiem rusza na nocną misję przez miasto. Bo kto, jak nie oni? Po drodze detektywi trafią do metra, mijają twierdzę Tower, pałac Buckingham, Shard, a nawet budynek parlamentu. Trochę śledztwo, trochę podróż po Londynie, trochę taka kocia wersja Mission Impossible, tylko z większą klasą i wąsami.

Czyta się jak ogon w ruchu, szybko i z zaciekawieniem.

I co najważniejsze, wszystko opowiedziane tak, że nawet oporni czytelnicy chcą wiedzieć, co dalej. To kapitalna książka dla tych, którzy dopiero zaczynają czytać, lekka, zabawna, z dużą czcionką i wartką akcją. I nikt tu nikomu nie wskazuje palcem, co się dzieje, dzieci wchodzą w fabułę jak ninja przez uchylone okno.

Akcja „Wąż” zakończona sukcesem.

Wróciłam nad ranem. Z herbatą zimną jak ogon węża i sercem rozgrzanym jak latarnia na londyńskiej ulicy. Garnitur zmięty. Włos rozwiany. Ale warto było. Co za noc. Co za książka. A moje koty? No cóż. Zasnęły w pudełku, jakby nic się nie wydarzyło.

Dlaczego warto sięgnąć po tę książkę?

🐾 Bo to historia z pazurem, dosłownie i w przenośni.

🕶 Bo Toto to bohaterka, którą kocha się od pierwszego mruknięcia.

🗺 Bo Londyn nigdy nie był tak tajemniczy… i tak koci.

📚 Bo dzieci czytają ją z wypiekami, bez łopatologii i przynudzania.

Opublikowano

„Dobrosia i pluszaki. Morza Wydumane”

„Dobrosia i pluszaki. Morza Wydumane”
autor – Marcin Mortka
ilustracje – Joanna Czarnecka
wydawnictwo – SQN
wiek 5–8 lat

Czasami patrzymy na nasze dzieci i zapominamy, jak to jest wierzyć w coś niewidzialnego. Jak to jest stworzyć cały świat z kawałka poduszki, zapiętej bluzy i koca. A przecież to właśnie tam, w tych malutkich, wydumanych wszechświatach, dzieją się najprawdziwsze przygody, o czym pięknie przypomina książka „Dobrosia i pluszaki. Morza Wydumane”.

Książkę dostałam od Wydawnictwa SQN, a honorarium przeznaczam na badania nad tym, czy miś naprawdę może być kapitanem…

Dobrosia i jej wierna drużyna pluszaków – pies Chlup, królik Czupiradło, owieczka Kropeczka i Miś, ruszają w rejs przez Morza Wydumane na pokładzie „Poduszkowca”. A tam piraci, zagadki, mapy, niezapomniane przygody i wszystko, czego dusza małego odkrywcy może zapragnąć!

książkę kupisz tu:

Dzieci nie potrzebują wielkich ekranów

Potrzebują przestrzeni, w której ich wyobraźnia może szybować bez granic. I kiedy o tym zapominamy, one przypominają nam, czasem jednym spojrzeniem, czasem całym okrętem zbudowanym z koców i marzeń. Ta książka to zaproszenie dla dzieci, by marzyć na całego, a dla rodziców cichy szept… nie zabierajmy im tego.

Obłędnie piękne ilustracje i szczypta wiary

Ilustracje Joanny Czarneckiej rozpalają wyobraźnię tak mocno, że poduszkowiec naprawdę unosi się nad łóżkiem, a wiatr Morza Wydumanego szarpie za rękawy piżamy. Wystarczy trochę wiary i Miś naprawdę może być kapitanem.

Przygoda nie pyta o godzinę

To książka idealna do czytania przed snem, po śniadaniu i tuż przed obiadem, bo przygoda nie pyta o godzinę. Przypomina, że prawdziwe przygody nie zaczynają się na ekranach. Rodzą się z nudy, z ciszy, z pytania: „Co dziś robimy…”. Z odłożonego tabletu i wyłączonego telewizora.

Dlaczego warto sięgnąć po tę książkę?

🌟 Bo przypomina o sile dziecięcej wyobraźni i wolności marzeń.

🌟 Bo opowieść Marcina Mortki jest czuła, pełna humoru i prawdziwej dziecięcej energii.

🌟 Bo ilustracje Joanny Czarneckiej są tak piękne, że niemal słychać szum Morza Wydumanego.

🌟 Bo to opowieść, którą chce się czytać i przeżywać, raz za razem, o każdej porze dnia…

Opublikowano

„Obrazkowy atlas świata. Seria z piórem KAKADU”

„Obrazkowy atlas świata. Seria z piórem KAKADU”
autorka – Catherine Bruzzone
tłumaczenie – Karolina Tudruj-Wrożyna
ilustracje – Stu McLellan
wydawnictwo – JUPI JO!
wiek 4–8 lat

Pakujemy walizki, rzucamy mapę na podłogę, Janek już zakreśla trasę palcem… Bo choć „Atlas świata obrazkowy” to książka, dla nas to początek przygody. I nie ma tu żadnej ściemy, mimo że wszyscy lat mamy dużo, bawiliśmy się z nim świetnie. Bo ta książka po prostu gada.

Książkę dostałam od Wydawnictwa Jupi Jo!, honorarium w całości pójdzie na wakacyjną wyprawę.

Kakadu mówi, gra muzykę, zadaje pytania, a dzieciaki?… dzieciaki łapią geografię w locie. Dosłownie.

książkę kupisz tu:

Dotknij kontynentu i… jesteś na drugim końcu świata

Wystarczy otworzyć pierwszą stronę, dotknąć piórem mapy i już jesteśmy w Afryce, Australii albo gdzieś na Alasce. I nagle okazuje się, że można się nauczyć, gdzie mieszkają niedźwiedzie grizli, gdzie jest najwięcej orchidei i gdzie znajduje się najdłuższa budowla jaką zbudował człowiek, bez wkuwania, bez nudy. Tylko przez zachwyt.

Nie atlas, a mapa marzeń

To nie jest zwykła książka z mapami. To mapa marzeń. Inspiracja do realnych podróży. Motywacja, żeby znów się gdzieś wybrać. I przypomnienie, że dziecko, które wie, gdzie jest wodospad Niagara, szybciej zrozumie, że świat nie kończy się na osiedlu. Że jest wielki, piękny i różnorodny. A od tego już tylko krok do empatii, otwartości, ciekawości drugiego człowieka.

Z Kakadu przez kontynenty

Dzięki takim książkom nasz syn od małego był zapalonym podróżnikiem. Mapy, puzzle z kontynentami, globusy, które świeciły w nocy i wyobraźnia, która nie znała granic! A teraz „Atlas świata obrazkowy” z gadającym piórem dołącza do tego grona. Z każdego kontynentu płynie masa ciekawostek: o zwierzakach, przyrodzie, dziwnych budowlach i zwyczajach, o których nie mieliśmy pojęcia.

A do tego na każdej mapie czekają mali przewodnicy, dzieci z różnych stron świata. Dzięki nim to wszystko staje się bliskie, ciekawe i takie… prawdziwe.

Dla mnie ta książka to wielkie WOW.

Dlaczego warto sięgnąć po tę książkę?

🗺️ Bo „u nas się nie planuje, u nas się przeżywa”, a z tym atlasem to możliwe.

🖋️ Bo gadające pióro Kakadu przenosi dzieciaki w każdą część świata.

📚 Bo „dzieciaki łapią geografię w locie” bez przymusu, z zachwytem.

🌎 Bo każde dziecko, które wie, gdzie jest Niagara, ma szansę pokochać świat.

👧👦 Bo dzieci z różnych stron świata stają się przewodnikami i przyjaciółmi.

Bo to nie tylko książka, to mapa marzeń i zachwyt w czystej postaci.

Opublikowano

„Szkoła i ja. Uczymy się planować”

„Szkoła i ja. Uczymy się planować”
autorka – Agnieszka Łubkowska
ilustracje – Paweł Gierliński
wydawnictwo – NASZA KSIĘGARNIA
wiek: 6–9 lat

Mam w telefonie 37 przypominajek. Żadna nie mówi jasno, czego dotyczy. „Zadzwoń”. „Weź ze sobą”. „Nie zapomnij!!!”. Codziennie rano próbuję zrozumieć, co wczoraj miałam na myśli, wpisując te zaklęcia… Tak zaczyna się recenzja książki, która z wdziękiem trafia w samo sedno współczesnego życia rodzinnego.

Recenzja powstała przy płatnej współpracy z Wydawnictwem Nasza Księgarnia.

Myślę, że wielu z nas tak ma. Biegniemy, nie planujemy, gubimy wątek, a potem chcemy, żeby nasze dzieci były mistrzami organizacji. Tylko… kto ma ich tego nauczyć?

książkę kupisz tu:

Planowanie to nie kaganiec, to wolność

I wcale nie twierdzę, że książka, którą mam dla waszych dzieci, załatwi całą sprawę, ale jestem pewna, że może być fundamentem, który bardzo w tym pomoże.

„Szkoła i ja. Uczymy się planować” to książka, która z humorem, lekkością i konkretem pokazuje dzieciom:

– jak planować,

– co planować,

– co jest priorytetem,

– i po co to wszystko, żeby w tym całym szkolnym świecie znaleźć czas na spokój, zabawę i bycie dzieckiem.

Z klocków możesz zbudować wszystko

W książce dzieciaki znajdą odpowiedzi na pytania: czym jest czas, jak działa zegarek, dlaczego warto mieć listę rzeczy do zrobienia i że „co masz zrobić jutro, zrób dziś wieczorem” to naprawdę nie jest żart. Nauczą się, co to znaczy „priorytet”, jak wyznaczać cele i dlaczego trzeba odróżniać rzeczy pilne od ważnych.

Jest też trochę o organizacji przestrzeni, czyli o tym, że zanim zaczniesz naukę, warto ogarnąć biurko. A zanim zaczniesz życie, może ogarnij własną głowę.

Bo dzień to pudełko klocków. I z tych samych klocków możesz zbudować coś pięknego… albo kompletny bajzel.

Książka, która mówi do każdego

A wszystko to robi z lekkością i humorem, przez opowieści, ćwiczenia i bardzo obrazowe porównania. Ilustracje? Świetnie dopasowane do treści, nic nie rozprasza, wszystko wspiera przekaz.

To kompaktowe kompendium wiedzy: konkretne, treściwe i naprawdę przemyślane. Każdy rozdział to mały skarb.

I nieważne, czy wasze dziecko to urodzony planer z zeszytem w kratkę, czy raczej marzyciel bujający w obłokach, ta książka przyda się każdemu.

Czytałam dla syna. Czytam dla siebie.

Czytałam ją jako mama. Ale w połowie złapałam się na tym, że czytam też dla siebie. Że może ja też powinnam rozrysować sobie drzewo celów. Może potrzebuję tego bardziej niż mój syn.

Dlaczego warto sięgnąć po tę książkę?

📅 Bo uczy dzieci planowania z głową i sercem

🔍 Pokazuje, że organizacja to nie kaganiec, ale droga do wolności

🧩 Przemawia językiem dzieci i dorosłych, metaforą klocków, ćwiczeniami, obrazami

🖼 Ilustracje wspierają, a nie przytłaczają, są częścią przekazu

👨‍👩‍👦 To książka do wspólnego czytania, dla dzieci i rodziców

To nie podręcznik. To mapa, która pomaga odnaleźć się w codzienności, tej dziecięcej i tej całkiem dorosłej.

Opublikowano

„Zęby. Masz tylko dwa zestawy”

„Zęby. Masz tylko dwa zestawy”
autorka – Magda Garguláková
tłumaczenie – Anna Klingofer-Szostakowska
ilustracje – Marie Urbánková
wydawnictwo – ZNAK EMOTIKON
wiek: 5 -8 lat

Zacznijmy od szczerego pytania… ile razy w ostatnich dniach mówiłaś: „Umyj zęby”, zanim sama przestałaś wierzyć, że to w ogóle coś daje? Pięć? Dziesięć? Codziennie ten sam monolog, to samo westchnięcie… a na koniec szczotkowanie przez trzy sekundy i triumfalne z łazienki: „Gotowe!” Jeśli właśnie teraz kiwasz głową, witaj w klubie. Dobra wiadomość, nie jesteś sama. A jeszcze lepsza… jest książka, która może ci w tym całym zębowym teatrze pomóc.

Książkę dostałam od Wydawnictwa Znak Emotikon, a honorarium przeznaczę na marzenia, które jeszcze rosną, jak zęby stałe…

To nie kolejna książeczka z morałem w stylu: „Myj zęby, bo przyjdzie próchnica i ci je zabierze.” To podręcznik pierwszej potrzeby, gdy młody człowiek zaczyna zadawać pytania w stylu: „Czy jak mi wypadnie jedynka, to już na zawsze?”, „Czemu mam myć, skoro i tak zaraz coś zjem?” albo „Czy jak zjem lizaka i nie umyję zębów, to wypadną wszystkie naraz?” I właśnie po to jest ta książka, żeby na luzie, ale konkretnie wyjaśnić, o co kaman z tymi zębami.

książkę kupisz tu:

Zęby same zapraszają do środka

Autorka najpierw oddaje głos… zębom. Tak, to one same się przedstawiają i zapraszają nas do środka. Potem po kolei: po co w ogóle mamy zęby, czemu czasem bolą, czym różni się mleczak od stałego (i co się dzieje, jak wyrastają razem), jak wybrać szczoteczkę, co z tą pastą, no i jak wygląda wizyta u dentysty.

Bez straszenia, z humorem

Tu nie ma grozy i lęku przed borowaniem. Za to jest humor, który nie tylko bawi dzieci, ale i rodzica nieco rozbraja. Bo umówmy się, temat zębów potrafi być bardziej sztywny niż szczęka po znieczuleniu. Jest tu mądrze, ale bez nadęcia. Zabawnie, ale nie głupkowato. Dowcipem podszyta merytoryka, która traktuje dziecko serio i z szacunkiem.

Jak człowiek człowiekowi

Autorka wie, że dzieci rozumieją więcej, niż myślimy, więc nie wciska im bzdur, tylko tłumaczy. Jak człowiek człowiekowi. I kolejny ogromny atut, ilustracje! Tak żywe i zabawne, że chciałoby się je powiesić w łazience obok kubeczka na szczoteczki.

Książka, która ratuje z opresji

To książka, która nie tylko edukuje, ale ratuje rodziców z opresji. Bo zamiast 17 razy tłumaczyć, czemu nie można jeść gumy do żucia przed snem, możesz po prostu powiedzieć: „A co mówiły zęby w książce?” I po sprawie.

Dlaczego warto sięgnąć po tę książkę?

🦷 Bo w końcu ktoś mówi o zębach bez nadęcia i straszenia

🗣️ Bo dzieci słuchają… zębów, nie rodziców

😂 Bo śmiech działa lepiej niż palec i groźba

📖 Bo można ją czytać i śmiać się razem

🎨 Bo ilustracje proszą się o miejsce w łazience obok pasty

Zęby w roli głównej. Edukacja w roli drugoplanowej. A w roli głównej święty spokój rodzica.

Opublikowano

„Marzenia się spełniają. Dziennik wdzięczności na 365 dni”

„Marzenia się spełniają. Dziennik wdzięczności na 365 dni”
autor – opracowanie zbiorowe
wydawnictwo – OLESIEJUK
wiek 7–100 lat (dla wszystkich fanów Kubusia Puchatka)

Zatrzymaj się na chwilę… Co widzisz? Spóźniony autobus, plamę na bluzce, zmęczenie? A może ten jeden moment, gdy ktoś powiedział „dziękuję”?

Dziennik dostałam od Wydawnictwa Olesiejuk, otrzymane honorarium, jak mawia Kubuś, przeznaczam na „coś bardzo miłego”…

„Marzenia się spełniają” to nie kolejny kolorowy dziennik do zapisywania dni. To miejsce, gdzie spotykają się pytania i odpowiedzi. Gdzie uczymy się widzieć świat nie tylko przez pryzmat zadań do odhaczenia, ale przez te trzy krótkie zdania.

dziennik kupisz tu:

Wdzięczność nie krzyczy

Nie puka głośno do drzwi. Jest cicha. Siada obok, kiedy patrzysz w okno. Szepcze, kiedy gładzisz dziecko po włosach. Uczy widzieć, nie tylko to, co jasne i łatwe. Właśnie dlatego ten dziennik ma w sobie coś z medytacji, zatrzymuje, uczy uważności, cicho przypomina, że „najważniejsze rzeczy mieszczą się w prostych zdaniach”.

Trzy rzeczy, za które jesteś dziś wdzięczna.

Trzy rzeczy, których się nauczyłaś. To codzienna praktyka, która nie wymaga wiele, tylko chwili. Ale to z tych chwil składa się całe życie. Kubuś Puchatek, ten miś, który nigdy się nie spieszy, ale zawsze trafia w sedno, towarzyszy ci w tym zapisywaniu. Bo przecież to on najlepiej wie, że „To był bardzo dobry dzień”.

Papier pachnący miodem

Dziennik jest przepiękny. Twarda oprawa, przypominająca plaster miodu, szkicowane ilustracje, cytaty, które przypominają, że życie to nie tylko wielkie sprawy, ale i małe cuda… jak kubek kakao. To wszystko składa się na obraz codzienności, którą warto zatrzymać. Nawet jeśli tylko na tych kilku stronach.

Razem znaczy więcej

I choć powstał z myślą o młodszych czytelnikach, jestem przekonana, że można go prowadzić wspólnie, rodzic i dziecko. Zapisywać razem, śmiać się, rozmawiać. Albo wręczyć go jako prezent na Zajączka, nie tylko ładny, ale naprawdę wartościowy. Bo może właśnie od tych kilku minut z dziennikiem zaczyna się zmiana? Nie całego świata… ale twojego spojrzenia.

Na koniec zostawię ci zadanie. Proste.

Usiądź dziś na chwilę. Pomyśl o trzech rzeczach, które wydarzyły się dziś i za które możesz być wdzięczna. I jeśli możesz, podziel się nimi.

Ja pierwsza:
1. Udało mi się dziś zrobić tak pyszny obiad, że dawno tak nie smakował.
2. Obejrzałam dwa odcinki ulubionego serialu, popijając kawę.
3. Byłam na spacerze, świeciło słońce.

A Ty?

Dlaczego warto sięgnąć po tę książkę?

🌼 Bo uczy widzieć świat nie tylko przez pryzmat obowiązków, ale przez wdzięczność.

🍯 Bo towarzyszy ci Kubuś Puchatek, mistrz prostoty i uważności.

📚 Bo dziennik, to nie tylko estetyczne cacko, ale narzędzie prawdziwej zmiany.

👩‍👧 Bo można go prowadzić razem, budując relację i wspólną codzienność.

🌞 Bo każda chwila zapisana z wdzięcznością staje się lepsza.